W weekend 28-29. września grupką PTTK byliśmy na wycieczce po okolicach Babiej Góry w Beskidzie Żywieckim. Wyjechaliśmy pociągiem z Krakowa o 6:45. Potem przesiedliśmy się w Suchej Beskidzkiej się na Gimbusa do Stryszawy Roztoki. Stamtąd szlakiem żółtym :szlak_zolty: a potem niebieskim :szlak_niebieski: weszliśmy na Jałowiec (1111 m). Znajdują się tam oznaczenia “Małopolskiego Szlaku Owocowego”, więc jedliśmy czarne borówki i popijaliśmy napoje owocowe ;). Było również sporo grzybów.
Następnie zdobyliśmy kolejno Czerniawę Suchą, Beskidek, przełęcz Klekociny, Magurkę i Jałowcowy Garb ( :szlak_zolty: -> :szlak_zielony: -> :szlak_czerwony: ). Prawdopodobnie za sprawą zmęczenia i przedwczesnej radości na Świstowych Skałkach subiektywnie najbardziej męczącym odcinkiem wyprawy był szlak :szlak_zielony: na Małą Babią Górę (1515 m). Na nocleg zeszliśmy do Schroniska PTTK na Markowych Szczawinach. Czekała już tam na nas reszta ekipy. Udało nam się wynegocjować PTTKową zniżkę na glebę (wyszło 2o zł/os) we wspólnej, dużej sali. Całą dziesiątką zajęliśmy się szeroko pojętą integracją.
Widok z Małej Babiej Góry, fot. Klaudia Ryczek
Ze śniadaniem w ręce (nie dali mi w spokoju dosiorbać kisielu :<) wyszliśmy trochę po 4:30 by zdążyć na wschód słońca na Babiej Górze (1725 m). Oświetlając sobie drogę czołówkami wybraliśmy się tam z Bykiem sławną Percią Akademików :szlak_zolty: . Odbijając od niebieskiego szlak niemal nieprzerwanie biegnie do góry i pewną niedogodnością w nocnych ciemnościach okazał się zamarznięty strumyczek na skałach (tu łańcuchy były uzasadnione) i drabinki utrudniające samodzielne wspinanie. Poza tymi paroma momentami gdzie trzeba było użyć rąk do wspinaczki potem już raczej nabieraliśmy tylko wysokości i w porannej łunie zaczęły się pojawiać niesamowite widoki otulonych mgłą gór, a przed szczytem kapliczka.
Na Akademickiej Perci
Na górze czekała na nas całkiem spora grupa podobnych do nas miłośników wschodzącego słońca uzbrojonych w pokaźny arsenał fotograficzny. Nic dziwnego skoro pogoda udała się, jak na “Kapryśnicę”, niesamowicie. Była zachwycająca widoczność, a wiatr mało dokuczliwy co przy sporej dawce satysfakcji, herbaty, czekolady i dobrego towarzystwa pozwoliło zapomnieć o niskiej temperaturze. Gdy Byczy gotował parówki na drugie śniadanie około 6:33 zaczęło wschodzić słońce uruchamiając salwę migawek wycelowanych w nie aparatów. Po sesji zdjęciowej i nacieszeniu oczu widokami (zdjęcie panoramy Zawoi z Diablaka, po lewej góra rzuca cień) ruszyliśmy dalej do Przełęczy Krowiarki. Po drodze mijaliśmy tłumy ludzi.
Wschód słońca na Babiej Górze, fot. Klaudia Ryczek
Odłączyłem się i poszedłem dalej :szlak_czerwony: na Halę Śmietanową (1298 m). Tam zachęcony nagrzaną, miękką trawą uciąłem sobie drzemkę. Nawet w górach ciężko zapomnieć o studiach, bowiem ze snu wybudził mnie głos mojego wykładowcy z uczelni, który wędrował tamtędy z rodziną. I dobrze, bo chciałem wrócić wcześniej. Zszedłem więc zielonym do Zawoi i tam złapałem stopa w stronę Krakowa.
Zejście z Królowej Beskidów