Entries tagged as : couchsurfing

2015
05.06

Ponury styczeń, wspomnienie ciepłych, wakacyjnych dni staje się coraz bardziej mgliste, więc gdy tylko pojawiła się propozycja wyjazdu na Cypr, nie mieliśmy żadnych wątpliwości co odpowiedzieć. Dzięki zaproszeniu Daniela spędziliśmy z nim i ósemką innych znajomych fantastyczny tydzień na tej słonecznej wyspie między 12 a 19 kwietnia 2015 r.

Flaga Grecji i Cypru

Flaga Grecji i Cypru

(more…)

2014
05.12

W dniach 6-13.03.2014r. wraz z Klaudią, Danielem, Martą, Filipem i Sylwią podróżowaliśmy po Izraelu. Nie sposób wyczerpująco opisać wszystkich przygód, ludzi i niezwykłych miejsc naszej wyprawy. Postaram się jednak przybliżyć nieco klimat tego ciekawego kraju.

Golden Gate, Jersualem (more…)

2012
09.27

Po pięciu dniach spędzonych w Paryżu z Deb i Łukaszem możemy śmiało potwierdzić, że jest niesamowicie piękny! Chciałbym podzielić się nieco naszymi przygodami i odczuciami, a po historię i dokładniejsze opisy miejsc odsyłam do wikipedii czy przewodników. Dla przejrzystości nieco zaburzyłem chronologię zwiedzania.

(more…)

2012
08.16

Garść cheap-o hintów i przemyśleń po wyjeździe do Bolonii:

  • Oferty tanich lotów pozwalają bardzo okazyjnie odwiedzić wiele niezwykłych miejsc, w sieci jest wiele stron informujących o takich promocjach. Aby ominąć dodatkowe opłaty dobrze mieć specjalną kartę kredytową (albo znajomego z takową).
  • Na kilkudniowe wycieczki wystarczy zamiast do drogiego bagażu rejestrowanego spakować się do bezpłatnego podręcznego (ograniczenie do wymiarów małej walizki, ciężaru do 10 kg i płynów po 100 ml do 1 L, bez ostrych narzędzi). Niektórzy potrafią spakować do niego nawet namiot bez szpilek oraz śpiwór. Osobiście lubię pakować się do plecaka -> mogę z nim chodzić po mieście i mam wolne ręce. Pakuję jedynie niezbędne rzeczy: łatwe do przeprania i szybko wysychające ubrania, spodnie z odpinanymi nogawkami, buteleczkę żelu pod prysznic, szybko schnący ręczniczek z mikrofibry  i dużo jedzenia. Polar i kurtkę przeciwdeszczową zakładam na siebie przy odprawie wykorzystując kieszenie do zmniejszenia rozmiaru wypchanego plecaka; nie możemy zabrać scyzoryka ale może wystarczy plastikowy nożyk jednorazowy?
  • W zależności od temperatury na zewnątrz i dostępu do lodówki można zabrać z domu jedzenie z sensowną trwałością do spożycia. Bułki razowe z suchą kiełbasą lub serem żółtym wystarczają nawet na 4 dni (ja zwykle wożę 8 bułek -> 3 dni); zaoszczędzone pieniądze warto wydać na regionalne specyfiki.
  • W wielu krajach woda ze źródełek lub z kranu nadaje się do picia i smakuje jak woda źródlana kupowana w sklepie.
  • Z lotniska stosunkowo łatwo jest złapać stopa przy wyjeździe z parkingu, rzadko uda się dojechać do centrum, ale można podjechać do miejsca gdzie kursują regularne autobusy.
  • Dobrym pomysłem jest wydrukowanie informacji o miejscu do którego zmierzamy. Łatwo znaleźć w Internecie także mapki turystyczne. Po wydrukowaniu i zaznaczeniu ważniejszych miejsc nie straszne będą kręte uliczki. W pierwszej kolejności warto odwiedzić punkty informacji turystycznej gdzie nierzadko  dostaniemy bezpłatną, kolorową wersję mapki z mini opisem ważnych miejsc.
  • Puste pokoje w ho(s)telach nie przynoszą zysków, więc czasem na parę dni przed wyjazdem można ustrzelić naprawdę atrakcyjne oferty noclegów. Doskonałym rozwiązaniem jest jednak couchsurfing. Oprócz noclegu istnieje spora szansa poznania naprawę interesujących ludzi i przyjrzenia się ich codziennemu życiu. Znają oni magiczne miejsca, których na próżno szukać w przewodniku.
2012
08.13

Choć minęły dwa miesiące od wypadu postanowiłem opisać pokrótce wycieczkę do Bolonii i uratować ją od zapomnienia.

Zaczęło się od promocji tanich linii lotniczych: 60 zł w jedną stronę? OK! Miesiąc po rezerwacji biletów zatrzęsła się niedaleko (w Modenie) ziemia, ale i tak polecieliśmy z Deb do Bolonii w dniach 02-05.06.2012. Po wylądowaniu złapaliśmy stopa w stronę centrum, a potem już tylko parę przystanków autobusem i mogliśmy się rozkoszować urokami tego malowniczego włoskiego miasta.

Fontanna Neptuna

 

Pierwszą rzeczą jaka nas zachwyciła była woń śródziemnomorskiej roślinności oraz przyjemny upał. Za każdym rogiem czaił się trochę inny zapach (czasem pachniało pizzą, czasem starymi murami miasta a często różnymi gatunkami palm, drzew i krzewów). Z powodu trzęsień ziemi większość kościółków niestety była zamknięta. Z pewnością godną obejrzenia była olbrzymia bazylika San Petronio, a także Ratusz oraz Fontanna Neptuna na Piazza Maggiore. Nieopodal wznoszą się tzw “Dwie wieże”, na które ponoć mogą się wspiąć studenci dopiero po obronieniu tytułu. Warto również zaglądnąć do mniejszych kościołów, m. in. do bazyliki di Santo Stefano, czyli kompleksu 7-dmiu świątyń. Jako, że Bolonia to miasto uniwersyteckie, dlatego trzeba zajrzeć do biblioteki oraz odwiedzić słynny Uniwersytet Boloński. Przy via Piella znajdują się niepozorne małe drzwiczki w ścianie po ich pchnięciu otwiera się okno na “wenecki” kanał.

Reno Canal, Via Piella

 

Charakterystyczne dla tego rejonu Włoch arkady przy ulicach dawały cień w słoneczne dni albo ratowały przed deszczem. Co ciekawe jedna z nich ciągnie się aż na pobliskie wzgórze Colle della Guardia do Madonna di San Luca skąd rozpościera się widok na miasto.

Ze względu na zamknięte drzwi większości kościółków odbyliśmy trip po niemal wszystkich tamtejszych parkach, gdzie spędzaliśmy długie godziny sjesty podpatrując jak odpoczywają Włosi. Naśladując ich, rozbiliśmy się na trawie w największym parku, Giardini Margherita. W sporym stawie pływały żółwie, słońce przedzierało się przez liście drzew, słychać było spokojne nuty bluesa, a studenci obok ćwiczyli sztuczki na diabolo (dwie połączone półkule, które się kręcą na sznurku z kijkami).

Jedzenie w Bolonii można kupić albo w sieci sklepów COOP albo w małych sklepach prowadzonych przez ludzi pochodzących prawdopodobnie z Indii. Ci drudzy bardzo chętnie pomagają rozprawić się z korkiem od wina ;). Piwa mają tu nieszczególne, ale wina smaczne i tanie. Na głoda dobre są pizze z małych, niepozornych pizzerii, skąd mieszkańcy tuzinami zabierają je na wynos.

Przypadkowo spotkany na ulicy Stefano pomógł nam odnaleźć sklep i pokazał później wiele ciekawych miejsc w Bolonii. Okazało się, że następnego dnia wyruszał do Rawenny i zgodził się nas ze sobą zabrać. Jako, że nie chciał od nas żadnej zapłaty chciałbym odwdzięczyć mu się wyjątkowo reklamując jego campingi:  baiacalenella.com. Ponoć poza sezonem można dosyć tanio wynająć tam domek na plaży.

Jesteśmy również wdzięczni naszemu sympatycznemu hostowi Marco, który przyjął nas w ramach couchsurfingu, wskazał ciekawe miejsca do zwiedzenia, opowiedział o studenckim życiu w Bolonii oraz woził nas samochodem, dzięki!

Jeden dzień przeznaczyliśmy na zwiedzanie Ravenny. Jest to spokojne miasteczko słynące z przepięknych bizantyjskich mozaik. Za kilkanaście euro można nabyć karnet na wejściówki do budynków wpisanych do listy UNESCO. Bez problemu można zwiedzić je w jeden dzień, naprawdę warto! Niesamowite wrażenie sprawia pochodząca z VI wieku Bazylika di San Vitale oraz mauzoleum obok. Wracając pociągiem z Ravenny ominęło nas odczuwalne trzęsienie ziemi w Bolonii.

Mozaika w Bazylice di San Vitae

 

Podsumowując, w Bolonii i Ravennie urzekły nas wspaniałe budowle, ciepłe, pachnące uliczki, zieleń, wino i wspaniali ludzie.